Kilka słów od Krzyśka po zasiadce na łowisku Chojnica.
„Po trzykroć wyjątkowy weekend spędzony nad piękną wodą:
1) Pierwszy raz pojechała ze mną córa Ninja, która dzielnie znosiła komary, muchy, wywózki, nęcenia i skutecznie przetestowała swoją pierwszą wędkę. Dumny tata.
2) Hol z łódki, jakiego jeszcze nie miałem – branie do brzegu (z 250 metrów), po którym ryba zanurkowała 25 metrów w gęste zielsko i zrobiła w nim kilka zakrętów. A po wyplątaniu walka trzymetrową Sakaną pięknie wygiętą do samej wody – jak sum na verta.
3) Hol na granicy zdrowego rozsądku. Branie o 2:30, wybiegam z namiotu, ślizg ze skarpy prosto do wody, podnoszę wędkę i… …siedzi, tyle że już na sztywno w zielsku. Pod drugim brzegiem. Szybka decyzja – będę próbował z brzegu, nie chcę zostawiać młodej samej, a Mike śpi jak to Mike – szybciej umarłego obudzisz.
Pierwsze pięć minut to wygiętą w pałąk wędka i żyłka napięta jak struna.
Zero życia z drugiej strony.
Zaczynam powoli odzyskiwać żyłkę centymetr po centymetrze i mniej więcej w połowie wody czuję, że ryba ciągle jest na haku i też znudził się jej busz. Jak już wydaje mi się, że walka jest wygrana – karp pakuje się jeszcze w trzciny przy pomoście. Tym razem strzałówka dzielnie znosi szorstkie krzaczory i po chwili w świetle latarki widzę mojego przeciwnika z pióropuszem zielska na głowie. Dobre pół godziny przeciągania liny zakończone lądowaniem w podbieraku. Jest radość.
Pakuje rybę na nocleg do worka, chucham na sprzęt, bo spisał się na medal (wyjątkowo hardkorowy test dla trzymetrowych wędzisk Sakana Carperus) i udaję sie na zasłużony odpoczynek.
Dzięki Michał! Dzięki Łowisko Chojnica!
Odwiedź stronę Sakana Polska : KLIKNIJ
Więcej Relacji :