Dawid postanowił kolejny raz odwiedzić to piękne, a zarazem bardzo wymagające łowisko, jakim jest Starorzeka. Jak udał się Dawidowi rewanż, przeczytacie poniżej.

Nasz sukces lub porażka jest zawsze składową czynników które w całości decydują o losach naszych zasiadek karpiowych. Poza tym co zafunduje nam natura w postaci warunków atmosferycznych i aktywności ryb reszta zależy od naszych dobrych lub złych decyzji.

Mój pierwszy wyjazd na Łowisko Starorzeka w ubiegłym roku był dla mnie i naszego Teamu przysłowiową lekcją pokory. Pogoda dała nam troszkę w kość bo większość czasu padał mniej lub bardziej obficie jesienny deszcz. 

Wszystkie nasze brania kończyły się spinkami co w połączeniu z aurą niezbyt podnosiło morale. Jednemu z nas Łukaszowi udał się rewanż w postaci pięknego karpia pełnołuskiego którym podbił swój rekord życiowy. Ja na rewanż ze Starorzeką musiałem poczekać dobrych kilka miesięcy.

W tej wodzie pomimo iż za pierwszym razem nie była dla mnie zbyt przychylna po prostu się zakochałem. Niesamowity klimat dzikiej przyrody jakby wycięty z otoczenia pobliskiej cywilizacji. Bardzo długo zastanawiałem się gdzie popełniłem błędy i jak ich uniknąć tym bardziej ze na ten wyjazd pojechałem bez towarzysza i każdą czynnością od wywózki po hol ryby musiałem sobie poradzić samemu.

22 lipca melduję się na stanowisku. Sprzęt muszę przenieść kilkadziesiąt metrów dlatego ograniczam go do minimum. Wybieram rzeczy najbardziej kompaktowe. Moim domem na 4 dni jest namiot Commander Frame X1 w wersji 1 osobowej który bez problemu mieści łożko, fotel i bagaże serii Cruzade jak i dodatkowe niezbędne na zasiadce rzeczy.

Po godzinie obozowisko jest ogarnięte, ponton przygotowany pozostaje znalezienie odpowiednich miejscówek na położenie zestawów. Co na tym łowisku nie jest takie oczywiste, bo miejsc które zachęcają jest po prostu dziesiątki.

Po rekonesansie z opiekunem wody Krzyśkiem typuje kilka interesujących miejsc. W czasie przygotowywania zestawów i zanęty obserwuje wodę co ostatecznie decyduje o wyborze zatopionego drzewa, zatoczki między trzcinami z nawisem wierzb i otwartej wody z zatopionym cyplem.

Ryby w tych miejscach pokazywały się regularnie dyskretnymi spławami i unoszącymi się z dna bąbelkami powietrza. Na dwóch zestawach lądują pływające dumbelsy o smaku ananasa i squida Bandit Carp na przyponie Ronnie Rig z miękką plecionką a na trzecim zestawie dwa ziarna kukurydzy Carp Old School podbite pływającą pianką.

Wieczór przynosi piękne branie amura który po kapitalnej pół godzinnej walce z pontonu w końcu ląduje w podbieraku. Jestem zaskoczony, że tak szybko udało mi się wypracować rybę.

Może tym razem woda postanowi mnie ugościć tak jak sobie to wymarzyłem? Kolejne branie w nocy na ten sam zestaw pod zatopionym drzewem i kolejny amur którym mogę się cieszyć na brzegu. Na kolejne muszę jednak trochę poczekać.

Ryby przy upałach jakby nie chciały się schylić do dna akcentując tylko swoją obecność drobnymi kręgami wody na powierzchni nad moimi stołówkami.

 Bardzo ostrożne nęcenie konopią z rzepikiem odrobiną kukurydzy i peletu rybnego daje mi pewność ze ryby nie przekarmię i w końcu mój cukierek w postaci kulki popup zostanie pobrany przez rybę.

 Zmiana smaku z ananasa na który zameldowały się dwa amury na mojego ulubionego squida w końcu daje efekt. Poranny budzik wyrywa mnie ze śpiwora. Pomimo tego ryba stoi już zaparkowana w zaczepach. 

Pozostaje cierpliwe poszukiwanie żyłki i uwalnianie jej spod konarów przecinając ją i związując po każdym kolejnym. W końcu delikatne pulsowanie daje znak ze ryba jest nadal na zestawie. Wyprowadzenie jej w bardzo delikatny sposób z ostatniej zawady po czym następuje odjazd na otwartą wodę.

Ryba jednak nie daje za wygraną i próbuje za wszelką cenę zaparkować w kolejnych zaczepach. Kolejna długa walka gdzie tracę poczucie czasu. Kiedy w końcu podbieram pięknego karpia ręce trzęsą mi się jak galareta. 

Kolejne branie po równej dobie również świtem, tym razem z zatoczki gdzie nie ma zawad co daje mi trochę cennego czasu na wypłynięcie pontonem bo ryba po braniu kieruje się prosto w zatopione drzewa po drugiej stronie z taką siłą ze nie jestem w stanie jej w żaden sposób zatrzymać…Udaje mi się ją zatrzymać dopiero nad konarami. 

Jej siła jest brutalna, holuje ponton jak piórko i wywozi mnie aż pod faszyny między sąsiednimi stanowiskami próbując uwolnić się w każdej dobrze jej znanej kryjówce. 

Jednak w końcu kapituluje i dostojnie wpływa do siatki podbieraka który trzymam również ostatkiem sił.

Wracam mozolnie do stanowiska i po wypuszczeniu ryby wypływam postawić zestaw a przy okazji donęcam ziarnami zestaw pod drzewem który stoi od poprzedniej doby.

Kiedy po godzinie szykuje śniadanie kolejny odjazd właśnie z tego miejsca. Tym razem ja przegrywam walkę wyciągając pusty zestaw.

Ostatnia noc przebiega już w ciszy przypominając mi że ta woda rządzi się swoimi prawami i dała mi tyle na ile uważała.

Na pewno tu wrócę zmierzyć się z nią po raz kolejny by przeżyć kolejną przygodę.”

Pozdrawiam Dawid Starzyk Prologic Team Polska

Sprzęt Prologic znajdziesz tutaj : KLIKNIJ

Jak zawiązać Ronnie Rig : KLIKNIJ

Więcej RELACJI poniżej :

KARPIOWANIE W HOLANDII | HARDCORE TEAM CARP POLAND

HTCP : "Zapraszam wszystkich do obejrzenia...

NIEZAPOMNIANA ZASIADKA | KARP +20KG

NIEZAPOMNIANA ZASIADKA KARP +20 KG RAFAŁ GINTER ...

VIDEORELACJA | TARGI CARP ZWOLLE

VIDEORELACJA TARGI CARP ZWOLLE Zapraszamy do...

OKIEM DRONA | MARIO CARP FISHING

OKIEM DRONA MARIO CARP FISHINGZapraszam na mega...

ZAKOŃCZENIE SEZONU 2018 NEMESIS TEAM KARP

ZAKOŃCZENIE SEZONU 2018 NEMESIS...

RELACJA | MARIUSZ BEDNAREK | INVADER TEAM

Szybki skrót o naszym hobby czyli zasada złów i...

V WOJNA KARPIOWA INVADERA

V WOJNA KARPIOWA INVADERA "Relacja z V Wojny...

DZIENNIK KARPIARZA – PIERWSZA ZASIADKA SEZONU 2018

"Pierwsza kilkugodzinna zasiadka karpiowa sezonu...

DUŻE KARPIE Z JEZIORA NEBESAK | CARP HUNTERS

DUŻE KARPIE Z JEZIORA NEBESAK Ekipa Carp Hunters...

JEZIORO BALATON | IBCC 2020

JEZIORO BALATON IBCC 2020 Relacja z zawodów...