Opis i fotorelacja podesłana przez Filipa z Team Carp Diggers.
Czas podsumować nasza ostatnią zasiadkę na łowisku Jarosławki.
Oczekiwania były ogromne, tym bardziej że była to długo wyczekiwana wyprawa. Wszystko się ułożyło perfekcyjnie, pogoda stabilna od dłuższego czasu, miejscówka wytypowana wydawała się wręcz perfekcyjna, jeżeli chodzi o tę porę roku (płytsza cześć łowiska). Pierwszy dzień zaczynamy od położenia zestawów na 65 m, bez przegięcia ze spombowaniem dosłownie po 2 spomby na zestaw + pvka do zestawu.
Dzień mija na sporadycznych pikach bez szału. To, co mogło wpłynąć na brania to zdecydowany wiatr w plecy, ewidentnie po drugiej stronie widać iż chłopaki mają co robić. Kolejne dni dalej z wiatrem w plecy spędzamy na szukaniu rybek. Po jednym zestawie rzucamy zawsze w nęcone miejsce (65m) a dwoma kolejnymi zestawami szukamy na różnych odległościach. Do soboty mamy na macie Szczupaka na orzech tygrysi, ale to właśnie sobota była dniem przełomowym.
Zmienił się wiatr, w końcu wieje nam w twarz, stojąc z Marcinem przy kijach, stwierdzamy, że jak nie teraz to już chyba nigdy. Dosłownie parę godzin później koło 13 od grilla odrywa nas mega odjazd u Marcina. Lecimy na akcję, Marcin chwyta kija i widzę banana na twarzy. Jest spora rybka, po 10 minutach walki w okolicach podbieraka okazało się, że jest to mega kaban. Patrze, na Marcina i pada hasło „stary to jest dwudziestka”. Jeszcze chwila zabawy i ląduje w podbieraku. Dżemy ryja, dzikie tańce, szał. Tak można opisać moment, kiedy widzisz takiego spaślaka. Jeb na wagę i jest PB 21.6 kg !!!!
Szybka sesja, wiadro na głowę i rybcia wraca do wody.
Marcin jeszcze dochodził do siebie, co właśnie odpierdzielił a tu u mnie rolada. Lecimy, cyk za kija i jest. Okazało się, że to mój największy Jesiotr 8.2 kg. Zdecydowanie było czuć ze to nie karp. Mega odjazdy.
Podjarani czekamy na więcej. W międzyczasie dobija do nas Adrian. Powitalny browarek i zabiera się za obozowisko. Po godzince u Adriana odjazd. Piękna walka i na macie leży Pinokio koło 9 kg.
Nockę spędzamy przy KSW i planach na następne zasiadki. Następny dzień i jedyny, kiedy widzimy mega spławy, coś pięknego. Pada jeden wyścigowy karpiszon ok. 7 kg. Do końca zasiadki już nic nie udało się połapać.
I tak z jednej strony padła ryba życia, jaką jest bez wątpienia karp Marcina, ale mimo wszystko liczyliśmy na więcej. Kolejna porcja przemyśleń, wniosków i doświadczeń za nami. Wiemy co poprawić i cały czas poznajemy się na karpiszonach.
Dziękuję wam chłopaki za mega wypad, to dopiero początek sezonu a wiem, ze z taką ekipą będzie ciekawie na każdej zasiadce!!!
Carp Diggers!!!
Odwiedź FanPage Team Carp Diggers : KLIKNIJ
Wiecej Relacji :