ŁOWISKO KARP W DOLINIE
WOJCIECH JAGIEŁŁO
Wojciech Jagiełło wraz z żoną spędził weekend na Łowisko Karp w Dolinie. Zapraszamy na relację z zasiadki, w której opisują wrażenia z pobytu nad tą wodą.
Łowisko Karp w Dolinie to miejsce, które wraz z żoną wybraliśmy dla siebie na spędzenie weekendu.
Po raz pierwszy na tym łowisku i… po raz pierwszy zasiadka karpiowa w tym roku. Wiem, wiem późno, ale takie życie.
Obowiązki i nie tylko nie pozwalały na coś więcej niż krótkie wypady z muchą, ale jednak się udało i tak oto w piątek przy rzęsistych opadach meldujemy się nad wodą około 13 godziny.
Celem ogólnie było łowisko stricte karpiowe, ale warunki zmusiły nas do rozstawienia naszego domku nad łowiskiem feederowym.
Zestaw długi i ciężki więc mogło się skończyć paskudnie w miejscach z trudnym dojazdem.
Mimo to byłem pod wrażeniem samego miejsca. Czysto, zielono i jakoś tak po prostu przyjemnie. Ładne miejsce i ciekawi byliśmy, jak będą brały.
Chłodno mokro i ponuro mimo tego szybko markerem obadałem dno w kilku miejscach i wybór padł na 4m i 2,5m głębokości.
Ogólnie dno w miarę podobne, lekki spadek na środku łowiska więc pozostało tylko ogarnąć, na jakiej głębokości żerują.
Jak się później okazało, płytsze miejsce dawało rezultaty. Taktyka prosta i sprawdzona. Postawić markery, wstępnie posypać i zobaczymy, co będzie.
W głębsze miejsce poszły kulki z kukurydzą lekko podrasowane boosterami a w drugie sama kukurydza.
Takie moje zboczenie, że w jednym punkcie zawsze łowię tradycyjnie samym ziarnem.
I to się okazało strzałem w dziesiątkę. Cztery karpie i dwa jesiotry oraz dwie spinki w 30 godzin z jednego miejsca.
Z drugiego tylko dwa brania, z czego mały jesiotr tygrysi wylądował na macie. Oczywiście co 5 godzin donęcałem spombem, ale jak się okazało później, karpie na tej wodzie mają i tak swoje godziny żerowania.
Więc brania były od rana do południa i później dopiero wieczorem aż do zmierzchu. Co ciekawe dwie ryby wzięły o tej samej godzinie piątkowej i sobotniej nocy. Równo 4:00.
I to jedyne odjazdy w nocy. W sumie byłem tym faktem zadowolony, bo mogliśmy pospać, a i osobiście wolę jak na takich łowiskach biorą rybki w dzień. Tak mi po prostu pasowało.
Z ciekawostek na kilku wędkarzy w sobotę, gdyż tylko ten dzień był ładny, jeśli chodzi o pogodę, jako jedyny dobrze połowiłem.
U kolegów licho było. Jeden złowił 3 jesiotry, o ile się nie mylę. U mnie łącznie z całego wypadu 7 rybek.
I jestem z tego faktu mega zadowolony. Małżonka wypoczęła i wdzięczny jestem jej za fachowe podbieranie.
Oboje stwierdziliśmy, że warto tu znów przyjechać. Szczególnie że ryby z tego zbiornika są niesamowicie waleczne. I nieważne ile ważyły.
Po prostu są w świetnej kondycji i dają popalić. Szczególnie właśnie dla tych emocji warto tu wpaść.
Dla mnie był to pierwszy wypad nad te zbiorniki, ale na pewno nie ostatni. Jak się uda, to jeszcze w październiku tutaj zawitam.
Pozdrawiam i połamania.